| Havoc PBFs PBFy Havoca. Aktualnie: Vampire Tidewater Downtime |
|
| [Osobisty] Troskliwy Książulek | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Storyteller
Character : Storyteller, Game Master, Narrator Liczba postów : 579 Join date : 16/07/2015
| Temat: [Osobisty] Troskliwy Książulek Sro Cze 29, 2016 10:09 pm | |
| Aktorzy | Troskliwy Książulek Wrzesień, 1921 | | Francis Williams | | Basil Dearden |
|
Ann St. nie było daleko od domu Francisa. Dalej to było Portsmouth. Dalej sąsiedztwo mógł nazwać domem. Budowano tutaj nowe bloki mieszkalne. Gdzie znaczną część przejmowali imigranci. O tej porze nie musiał się zbytnio martwić sąsiadami. Okolica była spokojna, nawet dla czarnoskórego takiego jak on. Głównie obawiał się ciekawskich, którzy zauważą jego rękę. Cała obandażowana. Musiał zerwać resztę rękawa, aby nie wyglądało to jakby przed chwilą miał wypadek. Będzie musiał sobie załatwić nowe ubranie, co nie będzie dużym problemem. Odwiedzi ojca i tam znajdzie coś na siebie. Teraz jednak miał zamiar wrócić do swojego Sire.
Ostatnio widział Basila, jak wspólnie z Primogenem Tzimisce ruszyli na spotkanie z Księciem. Tam też został przedstawiony i mocno przepraszali za swoją zwłokę i złamanie prawa. Nie stało się na szczęście nic złego. Przynajmniej im. Sire od Jeremiasza otrzymała karę za złamanie dość poważnego zakazu, ale nie otrzymała kary śmierci. Francis miał nadzieję, że jemu się nie przytrafi podobny lub gorszy los. Był nowy w te klocki. Może i przetrwał wiele na ulicy, ale tutaj gra toczy się o inne rzeczy. Klocki są zupełnie inne i każde posunięcie może być zakończyć się jego Ostateczną Śmiercią. Widział przecież jak na jego oczach ginie Thomas Dixon. Zaledwie kilka miesięcy temu z nim rozmawiał. Miał okazję z nim współpracować za zaledwie mankiet. Co by było gdyby przyjął propozycję? Gdyby teraz to jego kompani ścigali? Gdyby to właśnie on był tym Douglasem, któremu odstrzelono łeb w tamtej chacie i został w płonącej chacie? Los mógł zupełnie inaczej pokierować. Może jest na dobrej drodze?
Francis wszedł do klatki schodowej. Ładnie wysprzątana. Sąsiedzi dbają o swoje. Maniery nie zostawili przed emigracją tutaj. Widział natomiast kwiaty w doniczkach. Zawieszone na klatce i położone blisko okna. Ludzie umilali sobie pobyt jak tylko mogli. Szczególnie zaważywszy na to, że ekonomia kraju nie jest tak dobra dla imigrantów, jak wcześniej. Coraz to więcej nowych praw wchodzi w życie, które ograniczają ilość imigrantów i ich szanse na zostanie obywatelami. Miał ten przywilej, że tutaj się urodził, ale to nie były same plusy. Na czarnoskórych spoglądano jak na obywateli drugiej kategorii, bo według prawa takimi byli. Inne wejścia do budynków publicznych, segregacja miejsc w teatrach i jawna odmowa tych, którzy nie mają tego samego koloru skóry co właściciel. Widział może od czasu do czasu szyld, który miał odsyłać Irlandczyków, ale on głównie doświadczał swoją prosekucję.
Wszedł na górę. Koło niego mieszkały dwie grupy. Rodzinka z trójką dzieci, o tej porze wszyscy smacznie spali. Drugie mieszkanie zajmowała stara para. Pewno dzieci, a może nawet wnuki pracowały i mieszkały gdzie indziej. Nie miał okazji porozmawiać z sąsiadami i pewno nigdy z nimi nie porozmawia. To mieszkanie ma być tymczasowe dla nich. Mieli przecież wrócić do Suffolk, a teraz kiedy zakaz został zniesiony, jest na to szansa. Zapukał do drzwi, czekając aż jego Sire otworzy. Miał zapasowy klucz, ale wolał zapukać najpierw. Wielokrotnie powtarzano mu o Bestii i jej terytorialnej natury. Słysząc kroki przestał grzebać w kieszeni w poszukiwaniu klucza. Drzwi stanęły przed nim otworem, kiedy to Basil zaprosił go do środka.
"Wejdź, moje dziecię." powiedział tym swoim miłym głosem. Uspokajający głos Basila był tym czego potrzebował Francis. Śmierć Ferrymana, ogromny pożar i śmierć Thomasa Dixona. Wszystko tak szybko nagle się działo. Nie miał chwili odpocząć. Basil to widział i zamknął drzwi, jak tylko czarnoskóry wszedł do mieszkania. Ksiądz podszedł do jednego z foteli i stanął za nim. "Proszę, usiądź. Widzę, że coś cię trapi, moje dziecię, ale także, że jesteś ranny." spojrzał w dół, na zabandażowaną rękę Francisa całą trójką swych oczu. Ojcowskim uśmiechem zaprosił go do fotela, kładąc także swe dłonie na oparciu. Kiedy tylko Francis usiadł, to poczuł jak jego Sire przesunął dłonie z oparcia na jego ramiona. Zza jego pleców odezwał się po raz kolejny "Opowiadaj.", po czym zamienił się w słuch.
|
| |
| | | Vasemir
Character : Singularity Liczba postów : 49 Join date : 17/07/2015 Age : 32
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Sro Lip 06, 2016 5:42 pm | |
| | Francis Williams Salubri
- Szczęść Boże, Wielebny - powiedział w progu, wchodząc do środka i z ulgą ściągając kapelusz. Nie tyle przeszkadzało mu nakrycie głowy, co poczucie swobody przynosiło otwarcie oka. Koniec końców tylko w towarzystwie Bazylego mógł czuć się w pełni swobodnie.
Z wdzięcznością usiadł i byłby odetchnął, gdyby faktycznie oddychać potrzebował. Oblizał tylko usta na myśl tego, o co zapytał jego sire - na myśl o widoku wampira wypijanego przez nowo przybyłą Spokrewnioną. Nigdy przecież nie pił vitae Kainity, ale z pewnością poczuł jej zapach tam, na polance, na tle płonącego domu - siedliszcza grzesznika Dixona.
Zapytany, (oczywiście) zaczął od razu opowiadać całą historię, nie pomijając żadnych szczegółów - zapewne ani fotograficzna pamięć, ani wpływ sire na to nie pozwalały. Mówił i o ataku na sire Ferrymana, i o jego śmierci, i o porwaniu lekarki, i o rozmowie z przypadkowymi Włochami, i o starciu w lesie oraz ostatecznym sposobie śmierci Dixona.
W czasie opowieści rozwiązał bandaże zakrywające popaloną rękę i westchnął, świadom, że będzie musiał wytłumaczyć się przed rodzicami lub zwyczajnie ich na razie unikać. Teraz jednak chciał pokazać ją swojemu sire - zarówno po to, by dopełnić opowieści, jak i po to, by pochwalić się czymś w rodzaju bitewnej blizny - w końcu ranę wyniósł z pokonania przeciwnika, na którego polowało niemal całe miasto! W dodatku kogoś, kto szkodził jego czarnej społeczności i kogoś, kto nawet według słów mądrego Bazylego był wyzwaniem i siedliskiem grzechu. |
Ostatnio zmieniony przez Vasemir dnia Sro Lip 06, 2016 5:43 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : kodowanie) | |
| | | Storyteller
Character : Storyteller, Game Master, Narrator Liczba postów : 579 Join date : 16/07/2015
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Pon Lip 11, 2016 1:47 pm | |
| Aktorzy | Troskliwy Książulek Wrzesień, 1921 | | Francis Williams | | Basil Dearden |
| Na twarzy Basilego malowała się mina smutny i żalu. Francis widział, że księdzu smutno jest z powodu tego co miało miejsce i każda kolejna informacja powodowała u niego gorszy stan. "Och, jak tak mogli! Tak dobrego osobnika jak Ferryman zabić!" prawie krzyczał Basil, komentując słowa Francisa. Wydawał się wręcz duchowo zaniepokojony wydarzeniami, które miały miejsce. - Potwór z tego Dixona, młodzieńcze. Jeden z najgorszych o jakim słyszałem. Musisz uważać, abyś nie spotkał kolejnego potwora w ludzkiej skórze. Jest ich od groma w tym świecie. - uśmiechnął się do niego ojcowskim uśmiechem. - Nie martw się. Jestem przy tobie. Nie obawiaj się pytać mnie czegokolwiek. Twe wątpliwości rozwieję. Twe tragedie wezmę na swe barki. A twe problemy staną się moimi. Jestem tutaj, aby ci pomóc, Francisie. - po czym Basil spojrzał w stronę odsłoniętej rany Francisa. - Za twe oddanie sprawie. Za zniszczenie zła, które czyhało w ciemnościach. Pozwól mi, agentowi Naszego Boga, uśmierzyć twój ból i wyleczyć twą ranę. - następnie przyłożył dłoń do rany czarnoskórego. Trzecie oko Basila na moment zabłyszczało, a gałka oczna zamieniła się na... czarną. Źrenica zrobiła się czerwona. Światło, które biło z oka, było miłe dla Francisa. Przyjemne w odczuciu. Nie miał wątpliwości, że Basil robi coś dobrego teraz. Nie miał żadnych podejrzeń. Kiedy oko wykonało swój czyn, to schowało się. Francis natomiast poczuł przyjemne ciepło, które przechodziło przez jego rękę. Czarne plamy znikały, skóra wracała do normalnego koloru i wyglądu. Wreszcie miał czucie w tej ręce. - Chwała Bogu, Francisie. Twa ręką wyleczoną jest. Jak się czujesz po tym wszystkim? Masz jakieś pytania? Pewno wiele kręci się po twej głowie. Możesz mi zaufać, Francisie.
|
| |
| | | Vasemir
Character : Singularity Liczba postów : 49 Join date : 17/07/2015 Age : 32
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Pią Lip 15, 2016 3:00 pm | |
| | Francis Williams Salubri
Oczarowany cudownymi, uzdrawiającymi mocami Bazylego, Frencis tylko uniósł na niego pełne wdzięczności oczy i skłonił w podzięce głowę. Obejrzał rękę, przejechał palcami po zdrowej, ale ciągle zimnej i martwej skórze. - Dixon... on rzucał w nas płomieniami! Przysięgam, Wielebny: jakby czarował. Nie rozumiem jak to zrobił ani dlaczego takie przerażenie we mnie budzi ogień... Musiałem pędzić przez las na złamanie karku, byle się od niego schować. Myślałem, że Bóg i Loa oczyszczają ogniem, a czułem się jak jakiś grzesznik. W ogóle cała ta historia... Dixona chyba ktoś o czymś uprzedził, więc jego wspólnik może ciągle być w okolicy. Wstał i podrapał się po głowie w okolicach trzeciego oka, wyraźnie zamyślony. - Niepokoi mnie też ta cała sprawa z Fortollą - kto wie do czego się teraz posunie ona i ten jej Oppenheimer. Zresztą w okolicy też są problemy: Rosjanami rządzi gość, którego trzeba się pozbyć, a jednocześnie nikt nie chce go załatwić. No a skoro jest na terenie Kotnego, to nie będę u niego odwalał brudnej roboty, skoro to przyjaciel... Zwrócił się z powrotem do sire, bezradnie rozkładając ręce. - Ale mówiłeś, że wszyscy są grzesznikami... A ja nie wiem, czego boży loa ode mnie oczekują. |
| |
| | | Storyteller
Character : Storyteller, Game Master, Narrator Liczba postów : 579 Join date : 16/07/2015
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Pią Lip 15, 2016 9:20 pm | |
| Aktorzy | Troskliwy Książulek Wrzesień, 1921 | | Francis Williams | | Basil Dearden |
| Oczy Basila wręcz obudziły się słysząc słowa czarnoskórego. Salubri przez dłuższą chwilę robił za czułego ojczulka, który jedynie wysłuchiwał problemów swego syna. Jednak kiedy ten zakończył, to Dearden rozpoczął. Stanął przed Francisem gotowy nakierować go na świętą ścieżkę. - Oczekują od ciebie inicjatywy, Francisie! - wykrzyczał Basil z gorliwym, namiętnym głosem, jakby wstąpił w niego sam bóg. - Jesteś na dobrej ścieżce. Nie możesz się teraz zatrzymać. Wrogowie pewno czyhają wszędzie, jak sam powiadasz na temat tego Dixona. Musiał mieć sojusznika. Kogoś komu ufał tutaj, w społeczeństwie Spokrewnionych! Tych co paktują z diabłami, trzeba się pozbyć. Ukorzyć ich przed sądem boskim. Wziąć wszystko co mają i wykorzystać przeciwko kolejnym wrogom Boga! A ja jestem tutaj, aby cię nakierować, Francisie. - po czym uśmiechnął się do czarnoskórego. Basil po raz kolejny położył ręce na ramionach Williamsa. - Fortolla to cwana bestia. Stara wampirzyca, która wielki bagaż doświadczenia. Prawdopodobnie jest powód dlaczego tak zaryzykowała z tym burmistrzem. Możliwe nawet, że jest na tyle sprytna, że jak jej zrobiono to zdjęcie, to zabezpieczyła inne dowody. - pomasował swoją brodę Basil. Francis wiedział. Pewien prawnik zmarł na zawał serca, a jego dowody zostały skradzione przez mafiozów Fortolli. Był tam nawet jakiś naszyjnik. Czyżby tam były rzeczy, które mogłyby zniszczyć Glorię i jej rodzinę? - A co do Rosjan, to nie wiem. Byś musiał porozmawiać z Kotnym lub jego Childe. Jak mu tam? Wodka? Tak. Nie wiem zbytnio na temat tutejszych spraw półświatka, szczególnie, że nie zadaję się z bandziorami. Dobrze wiesz. - uśmiechnął się po raz kolejny i złożył dłonie z tyłu, po czym zaczął chodzić po mieszkaniu. - W moich planach jest powrót do Suffolk, aby uspokoić tamtejszych wiernych i zabrać kogoś tutaj do Portsmouth. Rozpocząć opiekę nad biednymi owieczkami tego portu. - stanął na moment przed oknem, aby spojrzeć na miasto. Im dalej technologia szła do przodu, tym miasto bardziej świeciło w nocy. Szczególnie w dzisiejszych czasach, pełne gangów, alkoholu i problemów. - Co z twoją śmiertelną rodziną, Francisie? Co z wujem? Ojcem i matką?
|
| |
| | | Vasemir
Character : Singularity Liczba postów : 49 Join date : 17/07/2015 Age : 32
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Pią Lip 15, 2016 9:43 pm | |
| | Francis Williams Salubri
- Wiem, wiem, Wielebny... po prostu dzielę się swoimi troskami - odpowiedział na sugestię, by udać się do Kotnego. - Z wujem nie widziałem się od... wypadku. Ciekawe, co u małej Lisy... - odrzekł powoli, wzdychając zgodnie z dawnym, ludzkim odruchem. - Wielebny, czy mam wrócić do Suffolk z Tobą? Jeśli nie jest to konieczne, to wolałbym zaopiekować się braćmi zza rzeki. Całe życie musiałem znosić białasów z nosem zadartym ponad kapelusiki ich wypindrzonych panienek, najbardziej parszywe harówki, wyzwiska i pięści. A teraz... No, po Dixonie i tym całym szajsie... Dopiero teraz ogarnąłem, jak parszywe i niebezpieczne jest to życie. Ktoś to musi ogarnąć, wiesz? Potrzebują kogoś, kto weźmie ich w ryzy i nie pozwoli dawać się dymać białasom. A skoro Bóg dał mi taką siłę, by móc się przeciwstawić takim gnojom, jak Dixon, to czuję, że powinienem się tym zająć. Choćby i z Portsmouth. |
| |
| | | Storyteller
Character : Storyteller, Game Master, Narrator Liczba postów : 579 Join date : 16/07/2015
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Pią Lip 15, 2016 10:03 pm | |
| Aktorzy | Troskliwy Książulek Wrzesień, 1921 | | Francis Williams | | Basil Dearden |
| Basil uważnie przyjrzał się Francisowi, spoglądając na niego przez ramię. Stał dalej przy oknie, nie odzywając się przez dłuższą chwilę, po czym wrócił wzrokiem na miasto. Widział na ludzie, pojedyncze osoby i jakieś pary, łażą po mieście o tej godzinie. Pewno idą się napić lub wracają z jakiegoś speakeasy. Tych było od groma w Portsmouth. O wiele "suchsze" było Norfolk, ale nawet tam alkohol lał się litrami. - Nie, nie wymagam tego od ciebie. Z Suffolk i przenosinami jest dużo... duchowych spraw do załatwienia. Byś jedynie się nudził słuchając wszystkiego. Będziemy jednak musieli kiedyś wyruszyć do Richmond. Załatwić pewną rzecz o której prawie zapomniałem. A co do twych planów, Francisie. Nie bądź zaślepiony przez swoją nienawiść wobec białoskórych. Nie zauważysz w ten sposób tych, którzy mogą być po twojej stronie. Na pewno jednak przyda im się ktoś kto im pomoże. - Francis wiedział w Portsmouth była siedziba NAACP (National Association for the Advancement of Colored People), stowarzyszeniu pomagającym czarnoskórym. - Musisz jednak uważać. Z tego co widzę na co dzień, polityczna i kulturowa sytuacja jest napięta. Aktualnie jesteśmy w jakimś kotle, który cały czas się gotuje. Moda przychodzi zza wielkiego oceanu, z takich krajów jak Francja czy Anglia. Technologia się rozwija, imigranci przybywają w tysiącach, a politycy nie nadążają ze zmianami co mają miejsce wokół nich. Nie musisz od razu... zmieniać całego świata na lepsze, Francisie. Nie ma potrzeby od razu wchodzenia na szczyt i dokonywania. Czasami wystarczą małe czyny, u tych najniżej położonych, którzy nie mają politycznego zaplecza. Stworzyć w ten sposób sojuszników, kontakty... przyjaciół.
|
| |
| | | Vasemir
Character : Singularity Liczba postów : 49 Join date : 17/07/2015 Age : 32
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Pon Lip 18, 2016 6:08 pm | |
| | Francis Williams Salubri
Francis sięgnął ręką do kieszeni i zacisnął rękę na papierośnicy - kupionej po szczególnie okazyjnej cenie od męża pewnej pokojówki pracującej u bogatych białasów. Już miał wyciągnąć z niej papierosa i zaciągnąć się dymem, ale po ostatnich wydarzeniach jakoś nie miał ochoty na odpalanie zapałki. Poza tym nie wypadało palić tu - kto wie, czy czcigodnemu sire nie przeszkadzał dym? - Polityka nie jest dla nas, Wielebny - pokręcił głową, choć przyzwyczajony, że biali nie rozumieją sytuacji braci. - Mam paru znajomych w okolicy, odświeżę kontakty. Dobre chłopaki, tylko wszystkim było ciężko. Nadstawię ucha na nabrzeżu, bo pływająca rzeką gorzała kręci tym miastem - wielu się nimi interesuje. Pokręcę się między Portsmouth i Hampton, będę miał oko na swoich rodziców. Rozumiesz, Wielebny... Krew nie woda. Francis był właściwie zakończyć rozmowę. Wierciło go w brzuchu, korciło, by obić komuś pysk i skosztować rozgrzanej adrenaliną krwi - jeśli nie tej, to kolejnej nocy. Wielebnemu przekazał wszystko, co ten chciał wiedzieć, więc jeżeli nie miał więcej pytań czy uwag, młody czarnoskóry wyszedłby szukać zwady gdzieś w okolicach portu. Może nawet przy terenie Rosjan.
|
| |
| | | Storyteller
Character : Storyteller, Game Master, Narrator Liczba postów : 579 Join date : 16/07/2015
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek Pią Sie 12, 2016 3:33 pm | |
| Aktorzy | Troskliwy Książulek Wrzesień, 1921 | | Francis Williams | | Basil Dearden |
| Basil pokręcił głową na słowa młodego, po czym spokojnie podszedł do Francisa. - Z czasem zrozumiesz, drogi Francisie, że wszystko co zrobisz w tym świecie będzie polityczne. - położył dłoń na papierosach Francisa i je wziął do ręki. Trzymał je przed nim. - Nawet te zwykłe papierosy są wystarczającym pretekstem. Zapalisz taki dość często przy Spokrewnionym, który ich nienawidzi. On sobie to zapamięta i następnym razem wypomni. Nasza Rodzina operuje systemie przysług, tak zwanych Boonów. Tutaj mały dług, tam drugi i z czasem nazbierasz politycznej przewagi. - oddał papierosy Francisowi. - Na razie uważaj komu co obiecujesz. Z tego co wiem, to ten cały Aleksei jest osobą trzymającą wszystkie umowy przysług Spokrewnionych. Często wielu odmawia wypełnienia złożonej obietnicy, więc sprawa ląduje u Księcia. Tak tylko wspominam. - usiadł na fotelu. - Głody się robisz. Widzę. Nie będę cię zatrzymywał.
|
| |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: [Osobisty] Troskliwy Książulek | |
| |
| | | | [Osobisty] Troskliwy Książulek | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|